Gromadka bawiących się dzieci to mała orkiestra. Klaszczą, gwiżdżą, rytmicznie stukają w różne przedmioty, nucą, krzyczą, naśladują różne dźwięki z otoczenia (…) tworzą po prostu muzykę bez instrumentów.
Muzyka bez instrumentów

Beatbox to technika polegająca na tworzeniu i naśladowaniu dźwięków za pomocą narządów mowy – ust, gardła, języka, krtani i przepony. Podstawę tworzą dźwięki perkusyjne, ale naśladuje się też inne instrumenty, odgłosy natury i maszyn. Wymyśla się także dźwięki nieprzypominające tych, które słychać w otaczającym nas świecie.

Technika ta jest prawdopodobnie tak stara, jak historia ludzkości. Według wielu źródeł już australijscy aborygeni stosowali techniki przypominające beatbox do grania na didgeridoo – jednym z najstarszych znanych instrumentów dętych. Również śpiewy i rytuały wielu innych plemion na całym świecie zawierały elementy czegoś, co dzisiaj nazwalibyśmy beatboxem.

Świadome dźwiękonaśladownictwo pojawiło się w amerykańskich środowiskach jazzowych na początku XX wieku. Louis Armstrong, na jednym z koncertów podczas wykonywania utworu „Heebien Jeebies” zapomniawszy fragmentu tekstu, wyśpiewał rytmicznie powtarzane przypadkowe sylaby. Dało początek nowemu gatunkowi wokalistyki tzw. scatowi (ang. scat singing), rozwijanemu później m.in. przez Ellę Fitzgerald, a w Polsce przez Urszulę Dudziak.

Współczesny beatbox rozwijali artyści hiphopowi z USA. „Nowa fala” muzyki bez instrumentów – czyli tego, co obecnie nazywamy beatboxem – datowana jest na wczesne lata osiemdziesiąte XX wieku. Wówczas w biednych dzielnicach Nowego Jorku brakowało instrumentów, które stanowiłyby tło dla wokalistów gospelowych i występów pierwszych raperów. Wysokie ceny instrumentów były barierą, która wydawała się nie do pokonania. Młodzi ludzie znaleźli jednak sposób rozwiązania w tej sytuacji – wykorzystując wyobraźnię, zaczęli naśladować instrumenty perkusyjne za pomocą ust.